W przedświątecznym szale dziś Was trochę zaskoczymy.
Nie będzie nic o tym, kto przynosi prezenty, ani o karpiu, ani nawet o tradycji łamania się opłatkiem.
Dzisiaj post lekko spóźniony :)
Dziś u nas słów kilka o św. Marcinie i o przepysznych świętomarcińskich rogalach.
Zacznijmy historię od tego, że nie jesteśmy już z Poznania, ale kawałek mojego serca został tam na zawsze. Do dziś pamiętam ten cudowny zamęt w babcinej kuchni, gdy koniecznie chciałam wszystko sama …
Odkąd pamiętam dzień 11 listopada był w naszym domu świętem rogala.
Ale od początku.
11 listopada obchodzimy Święto Niepodległości oraz imieniny Marcina.
Św. Marcin żył dawno temu, w czasach gdy legiony rzymskie decydowały o losach Europy.
Jako syn trybuna rzymskiego szybko wstąpił w szeregi legionów.
Służył w armii wiele lat, aż do pamiętnego zdarzenia, kiedy to zimą spotkał na swej drodze półnagiego żebraka. To spotkanie miało odmienić jego losy.
źródło Wikipedia
Marcin - imię prawdopodobnie od boga wojny Marsa - ulitował się nad biedakiem, a ponieważ nie miał wiele, postanowił podzielić się z potrzebującym połową swego płaszcza.
Nocą po tym zdarzeniu zobaczył we śnie Jezusa przyodzianego w swój płaszcz.
Marcin uznał to wydarzenie za znak, wystąpił z wojska i zamieszkał w samotni.
Był znany i ceniony już za życia. Po tym jak został mianowany biskupem - z woli ludu -
nie zmienił swoich nawyków i do końca życia pozostał skromnym mnichem.
Św. Marcin jest patronem Francji, patronem dzieci, hotelarzy, jeźdźców, kawalerii, kapeluszników, kowali, krawców, młynarzy, tkaczy, podróżników, więźniów, właścicieli winnic, żebraków i żołnierzy.
A dlaczego rogale?
Tradycja wypieku rogali marcińskich ma już 124 lata.
W roku 1891 proboszcz parafii św. Marcina w Poznaniu poprosił swoich wiernych, by tak jak ich patron zrobili coś dobrego dla biednych.
Wówczas poznański cukiernik Józef Melzer postanowił upiec rogale, które rozdał ubogim.
Niektóre źródła podają, że rogale swoim kształtem przypominają podkowę i stąd taki wybór (Marcin zgubił podkowę przemierzając przez miasto).
Faktem jest, że rok rocznie w Poznaniu 11 listopada zjawia się św. Marcin na swym białym koniu, a mieszkańcy pochłaniają w tym dniu tony rogali.
My również podtrzymujemy ową tradycję. Rogale w naszej domowej wersji mają ciut zmienione nadzienie, tak by wszystkim smakowały.
Chłopcy chętnie uczestniczą w przygotowywaniu, jak i konsumowaniu :)
Wiedzą, w którym tajnym zeszycie jest przepis.
Mam nadzieję, że kiedyś zaniosą ten zwyczaj do swoich domów, zwłaszcza, że rogale mają przypominać
o rzeczy dużo ważniejszej niż jedzenie - o dzieleniu!!!
Zobacz też inne posty powstałe w ramach akcji Dziecko na warsztat 3, których tematem przewodnim jest tradycja.
Osobiście daleko mi do Poznania i do obchodzenia tego dnia ale że moja siostra od kilku lat mieszka rzut beretem od tego miasta to smak owych rogali jest mi znany ;-)
OdpowiedzUsuńOooo! Zazdroszczę, wcinałabym! Ślinię się na sam widok zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPrzewrotna istoto! Genialny post, czekałam na taki :D Wiedziałam, że musi się trafić ktoś, kto napisze o innych tradycjach niż bożonarodzeniowe i się nie pomyliłam ^_^
OdpowiedzUsuńRogale świętomarcińskie uwielbiam i strasznie żałuję, że nie dane mi było jak dotąd spróbować tych tradycyjnych, prawdziwych i poznańskich. Piekę własne, z przepisu podarowanego mi przez rodowitego poznaniaka, ale to na pewno nie to samo :) Kiedyś dotrzemy do Poznania w ten wyjątkowy dzień i będziemy się zażerać tymi rogalami! Z wielką przyjemnością przeczytałam też historię tego zwyczaju i o samym Św. Marcinie. Jeszcze raz gratuluję przewrotności, wiem jak nieziemsko trudno powstrzymać się od pisania o choinkach i Mikołaju w grudniu i jeszcze w temacie o tradycjach!
dziękuję :)
UsuńA ja byłam w tym roku w Poznaniu i upał mi tak zaszkodził, że zapomniałam rogali spróbować. Cieszę się, że tę tradycję przybliżyłas w warsztatowym poście.
OdpowiedzUsuńJak mieszkałam w Holandii to sporo Holendrów obchodziło
OdpowiedzUsuńDzień Św Marcina.W dzielnicy, w której mieszkałam, dzieci śpiewały chodząc po domach i dostawały za to słodycze. Taki Holenderski Halloween wypierany przez Halloween.
Naszaprzygodadiy.pl
Jak mieszkałam w Holandii to sporo Holendrów obchodziło
OdpowiedzUsuńDzień Św Marcina.W dzielnicy, w której mieszkałam, dzieci śpiewały chodząc po domach i dostawały za to słodycze. Taki Holenderski Halloween wypierany przez Halloween.
Naszaprzygodadiy.pl